Co dalej z rządem Tuska?
Ci, którzy poparli PO i PSL w ostatnich wyborach, bo uznali, że w dobie kryzysu lepiej postawić na rząd kontynuacji niż na rząd przełomu, mogą mieć się z pyszna.
Kontynuatorzy – Arłukowicz, Mucha, Nowak, Szumilas, ale też szefowie podzielonego MSWiA – Cichocki i Boni na razie doprowadzili do tego, że z twarzy premiera znikł uśmiech, a pojawił się na niej grymas. Bo kompromitacje ministrów nie tylko zburzyły zaufanie do rządu, ale doprowadziły wręcz do społecznego buntu. Młodzi atakują ACTA, rodzice protestują przeciwko zapędzaniu sześciolatków do szkół, emeryci są wściekli, bo muszą więcej płacić za leki. Wielkie „Oto jestem" Stadionu Narodowego zamieniło się w śmieszne – „Ot, wyszło jak zawsze". A o A2 lepiej już Nowaka nie pytać. Bo po co chłop ma się denerwować? Trudno powiedzieć, czy sosnowiecka wpadka policji była efektem zmian w MSW. Ale to, że państwowa służba stała się niemalże zakładnikiem szeryfa Rutkowskiego, powinno budzić niepokój. Tak wali się cała konstrukcja nowego gabinetu. Ministrowie bez politycznego zaplecza mieli dać premierowi chwilę wytchnienia przed reformatorską zagrywką. Tylko po to, by dalekowzroczny Tusk mógł rzucić Polakom trudne wyzwania w imię przyszłego dobrobytu. Niestety ministrowie zawiedli, ciągnąc szefa na dno.