Co dalej z demokracją w Chinach?
Kilka dni temu w Pekinie odbył się szczyt Chiny – UE. Premier Wen Jiabao oświadczył na nim, że Chiny są gotowe do większego zaangażowania się w rozwiązanie europejskiego kryzysu.
Zaraz po szczycie Chiny czekało kolejne dyplomatyczne spotkanie – tym razem wiceprezydent Państwa Środka udał się z wizytą do USA. Zarówno liderzy państw UE, jak i prezydent USA apelowali do władz w Pekinie o otwarcie chińskiego rynku na europejskie i amerykańskie towary.
Chiny, dzięki niebywałej pracowitości swoich obywateli, plasują się na drugim miejscu w rankingu światowych potęg gospodarczych świata po USA. Stany Zjednoczone, które rywalizują gospodarczo i militarnie z Państwem Środka, jednocześnie nie dość stanowczo pokazują Chinom, co sądzą o łamaniu przez nich praw człowieka. Protesty zazwyczaj kończą się wystosowaniem dyplomatycznej noty. Niedawne spotkanie liderów obydwu państw w Białym Domu jest dalszym ciągiem tej ostrożnej polityki. Czy Chiny mają szansę stać się demokratycznym krajem? Trudno mi sobie wyobrazić przetrwanie autorytarnych rządów w dobie rosnącego dostępu do Internetu. Także wprowadzenie kolejnych zagranicznych produktów na chiński rynek – jeśli zgodzi się na to chiński rząd – może tę sytuację drastycznie zmienić. Co się stanie z chińską gospodarką, kiedy chłopi nie zechcą już żyć w niewolnictwie i pracować za głodowe pensje? Na razie na kolejną rewolucję się nie zanosi. Ale w przyszłości, kto wie...