Zapłacił, by pozbyć się żony
Przez kilka lat znęcał się nad żoną. Kobieta skarżyła się policji, ale bezskutecznie. Mąż w końcu zlecił jej zabójstwo. Udusił ją rolnik spod Kocka. Życie Haliny L. warte było 25 tys. zł
Miała 59 lat. Mieszkała w wieżowcu przy ul. Grzegorzewskiej na warszawskim Ursynowie. Zajmowała jeden pokój, drugi – jej mąż Andrzej, a trzeci najmłodszy, 28-letni syn małżeństwa L. Dwoje pozostałych dzieci już dawno się wyprowadziło.
Między małżonkami nie układało się najlepiej. Każde z nich zamykało się w swoim pokoju na klucz. Małżeństwo istniało tylko na papierze. Wciąż się kłócili. Mężczyzna posuwał się też do rękoczynów. Na każdym kroku dokuczał kobiecie. Para zdecydowała się sprzedać mieszkanie, by kupić dwa osobne lokale. Nie mogli się jednak dogadać w sprawie ceny. Początkowo chcieli za nie 560 tys. zł, później cenę obniżono o 20 tys. zł. Kupca wciąż nie było, a rozmowa o kolejnej obniżce ceny wywoływała kłótnie. To doprowadziło ostatecznie do tragedii.
Wykrywacz nie wykrył
18 stycznia ubiegłego roku syn pary odebrał telefon z pracy matki. Tego dnia się tam nie pojawiła. Nie odbierała też telefonu. Zaniepokoiło to jej koleżanki. Zadzwoniły do syna, który szybko wrócił do domu. Drzwi były otwarte. W łazience, w wannie znalazł zwłoki matki. Kobieta – jak stwierdzili biegli – została uduszona. Na początku sprawa wydawała się policji bardzo trudna. Nie było żadnych śladów. Z mieszkania zginęły tylko dwa telefony komórkowe ofiary.
Centrum Praw Kobiet, które od pięciu lat pomagało Halinie L. jako ofierze przemocy domowej, wskazywało winnego: to jej mąż.