W pogoni za własnym ogonem
Największymi fonograficznymi wydarzeniami stają się wznowienia klasycznych płyt
O tym, że rynek muzyczny od lat ugania się za własnym ogonem, wiadomo nie od dziś. Sam sobie winien – największe wydawnictwa od lat zamiast wyłapywać talenty, organizują castingi na kopie gwiazd, a największymi hitami w ich ofercie są kolejne okolicznościowe reedycje klasycznych płyt z lat 60. czy 70. Co było największym wydarzeniem roku 2011? Wznowienie dyskografii Pink Floyd. Co lansuje się na wydarzenie stycznia 2012? Otóż okolicznościową edycję „L.A. Woman" The Doors. To oczywiście świetna płyta, jest na niej „Riders on the Storm". Tyle że na przestrzeni 40 lat od swojej premiery miała już całkiem sporo reedycji i chyba już nawet największy maniak twórczości Jima Morrisona nie da się skusić garścią odrzutów z sesji nagraniowej, która wypełnia dodatkowy krążek. Widać to zresztą po wynikach sprzedaży – na OLIS znajduje się ona na 50. miejscu z tendencją spadkową, wyprzedzona nawet przez Marcina Wyrostka i Marka Sierockiego, który – co nagle zadeklarował – „Kocha disco".