Piękna i bestie
Dlaczego słowo „terminowe” zniknęło z umowy Rafała Kaplera?
Wszystkie przygotowania do Euro 2012 idą idealnie zgodnie z harmonogramem" – powiedziała kilka dni temu Joanna Mucha. Pani minister ma wyjątkowy dar rozśmieszania i zawstydzania zarazem, którym Bozia obdarzyła ją jeszcze hojniej niż urodą.
Jeśli zgodnie z harmonogramem, dlaczego zwolniła Rafała Kaplera? Dlaczego nie chce mu wypłacić premii? Jest jasne, że nic tu nie idzie „idealnie", gorzej, że nadal nie znamy odpowiedzi na pytanie: jak to się stało, że z umowy z Kaplerem, nagle – jak kiedyś pamiętne „lub czasopisma" – zniknął punkt mówiący, że warunkiem otrzymania premii jest „terminowe" oddanie obiektu do użytku? A teraz przypomnijmy sobie słowa premiera Tuska z 2007 r.: „Oszczędność i umiarkowanie w wydawaniu publicznych pieniędzy nie będą się już wydawały ani gestem, ani jakąś fanaberią. Jeśli przypomnimy wszystkim, że państwo należy do obywateli, a nie do władzy, okaże się, że to postulaty zupełnie naturalne. Drugim ważnym elementem jest uczciwość. Jej też nie da się zadekretować, można jej za to skutecznie pilnować. Wszelkie przejawy korupcji, kumoterstwa będą tępione z absolutną bezwzględnością". Już można się śmiać.
Sprawa, którą natychmiast powinien się zająć prokurator, wywołuje w pani minister jedynie histeryczno-populistyczną reakcję o wstrzymaniu premii, co w opinii większości ekspertów oznacza, że wobec braku w umowie słowa „terminowe" za trzy lata trzeba będzie zapłacić Kaplerowi dużo więcej.
Mucha nie musi znać składu reprezentacji Polski, nie ma obowiązku wiedzieć, dlaczego o Superpuchar miały zagrać Legia z Wisłą, może też, podobnie jak Rafał Kapler, mieć w głębokim poważaniu fakt, że właśnie mecz o Superpuchar miał być najważniejszym sprawdzianem dla Legii i Wisły przed rozgrywkami europejskimi. Sprawdzianu zabrakło, obie poległy. Ale któż by tu dostrzegał związek przyczynowo-skutkowy? Gorzej, że Mucha nie przestaje się kompromitować.
Na tej samej konferencji okazało się, że wciąż nie wie nawet, z jakich krajów przyjadą do nas kibice. „Odejmując Polskę i Ukrainę jako gospodarzy, spośród pozostałych 14 ekip aż 13 wybrało nasz kraj na swoją bazę" – błysnęła wiedzą.
I znowu wtopa – nie 13, a 12, Szwedzi wybrali Kijów, Francuzi Donieck. Takie są skutki gwałtownego awansu Miss Platformy, która „dla polskich kobiet" wymyśla słowo „ministra", ale robi wszystko, by ośmieszyć płeć piękną w polityce.
Mam prośbę do wszystkich dziennikarzy – przestańmy sprawdzać, czego jeszcze nie wie. Proszę raczej iść na Dworzec Warszawa Zachodnia, dokąd z lotniska mają przyjeżdżać zagraniczni kibice. Tej nędzy nawet w mini „pani ministra" nie przesłoni.