Chłodny przeciąg
Kościół katolicki nie jest w tej chwili premierowi do niczego potrzebny. Donald Tusk wraca więc do antyklerykalnego stylu z początku lat 90. Czy chodzi o odzyskanie części elektoratu, utraconej po ostatnich porażkach?
Czy polski rząd jest zapatrzony w Zapatero? – pyta publicznie metropolita gdański arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Politycy Platformy Obywatelskiej wyśmiewają takie obawy, porównując je do tezy Jarosława Kaczyńskiego o tym, że ataki ekipy Donalda Tuska na Kościół przypominają okres gomułkowski. Mocne słowa zazwyczaj ułatwiają zadanie politykom PO, którzy łatwo mogą zarzucić krytykom przesadę. Ale sekwencja wydarzeń od pół roku w relacjach państwo – Kościół jest jednoznaczna.
Rząd Donalda Tuska zainspirowany dynamizmem Ruchu Palikota uznał, że może sobie pozwolić na swój własny antyklerykalizm. Tym potrzebniejszy, im w większy kryzys popularności ekipa Tuska wpadła na początku roku. Zapowiedzi likwidacji funduszu kościelnego za pomocą jednostronnych działań rządu brzmią zapewne nieźle w uszach wyborców mających alergię na polski Kościół. Równie dobrze antyklerykałowie przyjmą zapowiedzi premiera o redukcji liczby kapelanów wojskowych o połowę w ramach oszczędności. W obu sprawach Donald Tusk subtelnie zasugerował, że Fundusz Kościelny i koszty utrzymania kapelanów w nieuczciwy sposób obciążają budżet państwa.