Kraina pustych taczek
Polacy są na trzecim miejscu w Europie, jeśli chodzi o długość czasu pracy. I na ostatnim, jeśli chodzi o wydajność
Konkretnie wygląda to tak – według raportu OECD: statystyczny Polak pracuje 1939 (też im wyszła liczba) godzin rocznie. Znacznie więcej od Niemca, Anglika, nie mówiąc już o Francuzie. Więcej od nas tyrają tylko Grecy i Węgrzy (zdziwienie, co?). Natomiast jeśli chodzi o statystyczną wydajność, liczoną stosunkiem czasu pracy do PKB, to prym wiodą w tej dziedzinie mieszkańcy Luksemburga i Norwegii, którzy w godzinę wytwarzają 75 dol. Polak wytwarza równo o 50 dol. mniej. W rankingu OECD daje nam to miejsce przedostatnie, bo obejmuje on także Rosję. Ale jeśli liczyć samą tylko Europę, to kaszana jest oczywista.
Co mierzy wskaźnik wydajności pracy? Mam nadzieję, że nawet z powyższego streszczenia wynika to w sposób jasny. Wydajność pracy, jako pojęcie ekonomiczne, nie ma nic wspólnego z potocznym rozumieniem, które każe to kojarzyć z zaangażowaniem, wysiłkiem, pracowitością. Jak widać (nie tylko po nas, kto ciekaw, znajdzie ranking w Internecie), zależność jest dokładnie odwrotna – choć w sumie oczywista. Ciężka harówa łączy się z katastrofalnie niską wydajnością, bo przez nią jest wymuszona. Kto ma pracę dobrze zorganizowaną, może więcej odpoczywać.