W czasach second life wciąż mamy tylko jedno życie
Naszym najcenniejszym, najbardziej deficytowym zasobem jest czas. Nie możemy go dokupić, jedynie zużywamy. Wiemy na co?
Przyrównajmy 16 godzin naszej codziennej aktywności do rynku. Zastanówmy się, kto i co ma w nim udziały – kto korzysta z naszego czasu, kogo dopuszczamy do tego tak rzadkiego zasobu, na co ten zasób zużywamy?
Każdy z nas jest inwestorem czasu. Możemy więc przeznaczyć go na oglądanie płaczliwych wyznań matki z Sosnowca w niekończącym się telewizyjnym tasiemcu. Możemy go „spędzić w Internecie", przechodząc ze strony na stronę: zacząć od poszukiwania pociągu do Leszna, przejść przez „cały YouTube", kończąc na zakupie miniaturki Astona Martina. Możemy przeczytać książkę. Pójść na siłownię czy spacer, zwiększając swą „osobistą produktywność".
Informacja – jak zauważył Herbert Simon, laureat Nobla w ekonomii – konsumuje uwagę tych, którzy ją przyjmują.