Z bronią w ręku
Zamaskowani bandyci wchodzą do banku i żądają pieniędzy. Mimo że bankowcy inwestują w bezpieczeństwo, liczba napadów wcale nie spada
W piątek 17 lutego rano katowiccy antyterroryści walą do drzwi dwóch mieszkań w Chorzowie. Jedno z nich należy do 27-letniego Łukasza P., drugie do jego znajomego 28-letniego Grzegorza D. Pierwszy z mężczyzn otwiera drzwi. Policjanci wpadają do środka. Na oczach rodziny zakuwają w kajdanki Łukasza P. i odwożą do komendy w Katowicach przy ul. Lompy. Grzegorz D. nie otworzył im drzwi, więc chwilę później zostały one wyważone. Zaraz potem mężczyzna zostaje skuty kajdankami. W jego mieszkaniu trwa przeszukanie. Policjanci znajdują pistolet. – Plastikowy na kulki, takie jak się dzieciom kupuje – opowiada Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji.
To z tą bronią Grzegorz D., bezrobotny mężczyzna z zawodowym wykształceniem, napadał na banki. Wybierał małe, położone na obrzeżach dzielnic, gdzie ruch był niewielki.