Ameryka w worku
Nie jest to najlepsza płyta The Bossa, ale nie należy jej lekceważyć. Doskonały głos i teksty o prostych, amerykańskich wartościach mogą uczynić z niej spory hit
Kiedy w 2006 r. Springsteen wydał płytę „We Shall Overcome: The Seeger Sessions", wydawało się, że muzyk znalazł idealny sposób na emeryturę. Na rock'n'rolla miał coraz mniej energii, sięgnął więc po klasykę amerykańskiego folku i rozprawił się z nią w sposób bezkonkurencyjny.
Banjo, smyki, gitara – wszystko grało tu z takim nerwem, jakby Springsteenowi ubyło ze 20 lat. Świat docenił tę folkową metamorfozę. Płyta okazała się bestsellerem i niemal
natychmiast musiano przygotować jej drugą, specjalną edycję. Wszystko wskazywało na to, że The Boss zrobi dalszy krok w ten świat korzennego folku – i artystycznie, i komercyjnie okazało się to przecież strzałem w dziesiątkę. O dziwo jednak nic takiego nie nastąpiło. Springsteen powrócił do rocka, który może i obiektywnie nie był zły, ale trącił już nieco emeryturą.