Kobieta, mężczyzna... wszystko jedno
Pań w polityce jest mało. Wątpliwe jednak, czy kobieta – minister finansów – rzeczywiście dałaby więcej pieniędzy np. na żłobki
Feministki przekonują, że większa obecność pań w polityce poprawiłaby los kobiet w ogóle. Bo mężczyźni wszystko układają po męsku i pod mężczyzn. Tak jest podobno z budżetem, z priorytetami w rządzeniu i z decyzjami mniejszej wagi, takimi choćby jak te o budowie Orlików (dla małych chłopców) czy stadionów (dla chłopców większych).
Lekarstwem, zdaniem pań walczących o parytety, jest właśnie sfeminizowanie rządu, parlamentu i czego się da. To, że kobiet jest u władzy mało, jest rzeczywiście faktem, mogłoby być ich więcej, i to tam, gdzie podejmuje się najważniejsze decyzje, a nie w ministerstwach, gdzie wystarczy być tylko ozdobą. Pytanie tylko, czy kobieta minister finansów rzeczywiście ułożyłaby budżet pod potrzeby pań? Czy dałaby więcej pieniędzy na żłobki, przedszkola i wsparcie matek? Wydaje się to raczej wątpliwe.