
Czerwona Słowacja z gorylem w tle
Robert Fico, spadkobierca mecziaryzmu, wygrał na Słowacji wybory. Ironią losu jest to, że jego sojusznikiem stał się kontrsystemowy ruch Anti-Gorilla
Hej, hoop!!! – zwolennicy podrzucają Roberta Fico w górę w sztabie socjaldemokratycznej partii SMER w Bratysławie na ulicy Sumracznej. Lider „czerwonych" – jak nazywają siebie bez kompleksów sami SMER-owcy – uśmiecha się promiennie i demonstruje luz. Na wieczór wyborczy wybrał się w dżinsach i daje się podrzucać z butelką ulubionej coli w ręku.
Być może to aluzja to słynnej przechwałki jego spin doktora: „Fico potrafi nawet z wody zrobić coca-colę". Cudu z colą nikt nie widział, ale tego wieczoru każdy widzi, jak po 18 miesiącach rządów prawicy Fico w efektownym stylu wraca do władzy.
Jest trzecia w nocy i właśnie podano wyliczenia, z których wynika, że SMER zdobył 45 proc., czyli samodzielną większość w parlamencie. Do większości, która pozwoli zmieniać konstytucję, brakuje mu tylko siedmiu głosów. Może rządzić sam, bez koalicjantów. On i jego ludzie.