
Lewica wyklętych
Niemieccy postkomuniści protestują przeciw śledzeniu ich przez tajnych agentów i marzą o powrocie do przeszłości
Oskar i Sahra – najpiękniejsza para od czasów Ericha i Margot Honeckerów" – zakpił konferansjer jednej z karnawałowych imprez, wskazując na siedzących wśród publiczności Oskara Lafontaine'a i Sahrę Wagenknecht. On, były premier i szef socjaldemokratów, który porzucił SPD i związał się z postkomunistami, ona najczerwieńsza z czerwonych działaczka formacji wyrosłych na gruzach honeckerowskiej SED. Razem chcieliby zdobyć władzę najpierw w pierwszym kraju związkowym na zachodzie Niemiec, a później w Berlinie.
Lafontaine i Wagenknecht łączą nie tylko poglądy polityczne. Słynny „Lafo" oznajmił niedawno na zebraniu partyjnym, że „są razem". Mniej elegancko znaczy to, że Lafontaine rzucił swą trzecią żonę, a jego nowa partnerka, młodsza o 26 lat, urodziwa Wagenknecht rozstała się z dotychczasowym mężem dziennikarzem. Ich związek personifikuje dziwny sojusz: zachodnioniemieckich socjaldemokratów i związkowców, którzy uznali SPD za zdrajczynię robotniczego elektoratu i utworzyli własną partię Alternatywy Wyborczej Pracy i Sprawiedliwości Społecznej (WASG), oraz postkomunistów z Partii Demokratycznego Socjalizmu (PDS), spadkobierczyni marksistowsko-leninowskiej Socjalistycznej Partii Jedności w dawnej NRD. Dziś oba te obozy stanowią już monolit pod wspólną nazwą Lewicy (Die Linke).