Bruksela już czeka na Tuska
Donald Tusk jest dziś jedynym kandydatem EPP (Europejskiej Partii Ludowej) na przewodniczącego Komisji Europejskiej w 2014 r. – dowiedziało się w ubiegłym tygodniu „Uważam Rze" z dwóch niezależnych źródeł w Parlamencie Europejskim, i jako pierwsze poinformowało o tym na swojej stronie internetowej.
To już nie przymiarki, a podjęte decyzje. Choć ewentualny wybór ma nastąpić dopiero po wyborach do parlamentu w czerwcu 2014 r., przywódcy EPP zamierzają ogłosić to wcześniej. I oni, i socjaliści chcą ujawnić kandydatów na szefa komisji w trakcie kampanii 2014.
Teraz szukają dla swoich kandydatów szerszego poparcia – bo zatwierdzenie składu Komisji Europejskiej przez europarlament zależy od wyników wyborów, ale ostateczne decyzje zapadają w drodze międzypartyjnych porozumień. Jedno jest przesądzone. Kandydatem na szefa komisji będzie polityk zgłoszony przez to ugrupowanie, które wygra wybory – w skali Europy. Jeśli będzie to EPP, kandydatem zostanie Tusk. – I kanclerz Merkel, i prezydent Sarkozy już się na niego zgodzili – twierdzi nasz rozmówca, ważny polityk europejski.
Z pewnością wcześniejsze zgłoszenie Tuska wzmocni PO w czasie kampanii do europarlamentu. Tak jak wzmocniło ją ogłoszenie przed wyborami w roku 2009, że PE przewodniczyć będzie inny polityk PO – Jerzy Buzek.
Zarazem dziś ta wiadomość może być dla premiera obciążeniem. Prawicowa opozycja będzie interpretować jego decyzje w kontekście międzynarodowych zobowiązań (w EPP dominują Merkel i Sarkozy), a w samej partii koledzy Tuska mogą się zacząć orientować na jego ewentualnych następców.
Wpływowa europosłanka PO Danuta Huebner powiedziała Onetowi po ukazaniu się tej informacji w Internecie: – Na pewno nie ma powodu, aby szefem Komisji nie został ktoś z Polski lub z kraju środkowoeuropejskiego.
Ale niektórzy europosłowie PO nie wierzą w takie ustalenia. – Przecież utrudniałoby to premierowi pracę w kraju. Nie wiadomo, jaki będzie układ sił w Europie za dwa lata – komentuje Paweł Zalewski.
To, czy ustalenie jest ostateczne, zależy od zachowania pozycji przez Sarkozy'ego i Merkel. Prezydent Francji może za chwilę przegrać wybory. Ale Merkel będzie raczej szefem niemieckiego rządu, także po wyborach do Bundestagu w roku 2013. EPP ma dziś dużą przewagę nad lewicą, więc prawdopodobieństwo, że to ona namaści szefa Komisji, jest spore.