Szaleństwa pana Karola
Rzecz będzie o szaleństwie. Oczywiście, jak każdy uroczy wariat, Carlo Cignozzi swego szaleństwa nie tylko nie dostrzega, ale uważa, że to świat błądzi, a on ma naukowe dowody potwierdzające jego rację.
Oto bowiem prowadzi on wraz z uniwersytetami we Florencji i w Pizie badania dowodzące błogosławionego wpływu muzyki na wino. Puszcza swoim krzewom Mozarta, a sam przygrywa na akordeonie, w zapale do sztuki popełnił też dramat, w którym postacie noszą imiona gatunków winorośli, odpowiadają ich charakterom i... I pomyśli ktoś, że to kolejna ściema oraz chwyt PR-owski, by sprzedać podrzędne sikacze.
Otóż nie. Nie wiem, czy to Mozart, czy znakomite toskańskie winnice koło malowniczego Montalcino, nie wiem, czy to tradycyjne, stare krzewy sangiovese zwanego tu brunello, czyli „małą czarną", czy też nowoczesne metody Cignozziego – dość powiedzieć, że w tym szaleństwie jest metoda. A jej skutki są nader interesujące.
Il Paradiso di Frasina, jak skromnie nazywa się ta rajska posiadłość, zaczyna tu, gdzie wielu kończy. Podstawowa Frassina już pokazuje nieprzeciętne możliwości, a dalej jest tylko lepiej. Prawdziwym, koronnym dowodem tego, że wariaci mają w tym skrajnie racjonalnym świecie rację, jest
Do 12 Uve. To już nie gama, to 12 szczepów jak 12 nut tworzących tę skomplikowaną, lecz wyborną melodię smaków i zapachów. Komu innemu chciałoby się, niczym alchemikowi, dodawać po 3 proc. tanatu czy canaiolo?
To z pewnością jedno z bardziej oryginalnych win, jakie przyszło mi pić (á propos, proszę pamiętać, że wszystkie cuda pana Karola trzeba dekantować), ale prawdziwym zawodnikiem wagi superciężkiej, także ze względu na prawie 200-złotową cenę, jest jego Brunello di Montalcino – potężne, znakomite, wielkanocne. Tak więc uszy do góry, kieliszki w dłoń!
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: r.mazurek@uwazamrze.pl
Frassina, Do 12 Uve, Brunello di Montalcino