Wyssane z prasy
Świat się kończy. Jak donosi „Fakt", na planie serialu Weroniki Rosati padają konie.
Sprawą zainteresowali się obrońcy zwierząt, a kręcenie „Luck" wstrzymano do wyjaśnienia. My już mamy pewną hipotezę.
Kiedy podczas kręcenia w tajemniczy sposób z nieba spadać zaczną ptaki, a scenografię spustoszy szarańcza, będziemy wiedzieli, że to działanie słynnej hollywoodzkiej klątwy – w końcu wszyscy wiedzą, że prędzej nadejdzie apokalipsa, niż polska aktorka zrobi tam karierę.
U nas z kolei bohaterem tygodnia został Jacek Samojłowicz, współproducent „Kac Wawa", który w związku z wypuszczeniem na rynek jednej z najgorszych polskich komedii nie tylko nie udał się w worze pokutnym do Kanossy i nie tylko śmiertelnie obraził się na Tomasza Raczka.
Według „Super Expressu" niedawno pozwał go też o kilkumilionowe odszkodowanie. Po otwarciu tego zupełnie nowego rozdziału w kinematografii spodziewamy się lawiny kontrpozwów. Na początek odzyskajmy swoje 20 zł za „Kac Wawa". Potem za „Ciacho", „Sztos 2", „Wyjazd integracyjny" i wszystkie bez wyjątku filmy z Martą Żmudą-Trzebiatowską.
Na koniec sprostowanie. „Super Express" w kolejnym odcinku łapówkarskiego tasiemca PZPN doniósł, że Grzegorz Lato wcale nie wziął korzyści majątkowej od Grzegorza Kulikowskiego. Przyjął od niego co prawda kopertę, ale jej nie otworzył, tylko bezpiecznie zdeponował w sejfie. Swoją drogą, cóż to musi być za miejsce!
W zbiorach związkowych oficjeli można pewnie znaleźć co najmniej kilka milionów złotych w gotówce i kruszcach szlachetnych, kilkaset obraźliwych anonimów od kibiców, a może nawet parę przesyłek z wąglikiem. Oczywiście nigdy nieotwartych.
—as