
Ulica rządzi
Internauci, katolicy, stoczniowcy, kibice – wszyscy chcą obalić Tuska. Niedługo trzeba będzie na to obalanie urządzać jakieś zapisy
Kto nie skacze, ten za Tuskiem, hop, hop, hop!" – głosi najmodniejsze hasło tego sezonu. Skaczą więc młodzi wściekli na podpisanie ACTA i babcie w moherowych beretach broniące Telewizji Trwam, skaczą górnicy miedzi i kibice, którym nie wybudowano stadionów, wkrótce skakać mają mundurowi i aptekarze. Dziś to właśnie owi demonstrujący skoczkowie pełnią rolę opozycji. Ta sejmowa swą aktywność sprowadza bowiem do obsesyjnego urządzania konferencji prasowych.
Skądinąd parlament w Polsce już dawno przestał być miejscem uprawiania polityki, a stał się centrum darmowego wynajmu sal. Partyjni spece od wizerunku już nawet nie narzekają, że media to ignorują – wiedzą, że by trafić choć na ostatnie miejsce w telewizyjnych wiadomościach, trzeba przynieść gadżet, zakleić sobie usta taśmą klejącą czy założyć maskę. No, chyba że jest się Kaczyńskim, wtedy można deklamować „Pana Tadeusza", a zawsze znajdzie się jakiś cytat, który oburzy komentatorów. Demonstracje to jednak co innego.