Za kulisami kabaretowej legendy
Piwnica pod Baranami to fenomen, który mógł zaistnieć tylko w Krakowie. Nigdzie indziej nie ma takich miejsc
Satyra uchodzi za jedną z najbardziej ulotnych sztuk. Jednak cecha szybkiego znikania z pamięci zdaje się nie dotyczyć Piwnicy pod Baranami. Ten kabaret istnieje już 56 lat, właśnie ukazała się kolejna książka przybliżająca jego klimaty.
„Barany" to fenomen, który mógł powstać tylko w Krakowie. Nigdzie indziej nie ma takich publicznych i prywatnych zarazem miejsc jak piwnica w pałacu Potockich. Nigdzie indziej nie ma takich ludzi jak zmarły w 1997 r. Piotr Skrzynecki i jego bohema.
Piwniczną kartę mieli w swych życiorysach Marek Grechuta, Zbigniew Preisner, Stanisław Radwan, Andrzej Zarycki, ale największą gwiazdą w historii tego kabaretu jest Ewa Demarczyk. Już przy debiucie w 1962 r. była diamentem najwyższej próby, ale trudno zgadnąć, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby nie magia Piwnicy i konstelacja skupionych w niej twórców. Ewa od początku lat 70. XX w. nie śpiewa już z dawnymi kolegami (ostatnio, niestety, w ogóle nader rzadko coś o niej słychać), podobnie jak dziś nie występują z nimi np. Leszek Długosz, Jacek Wójcicki, Grzegorz Turnau, Anna Szałapak czy namaszczony jeszcze przez Piotra Skrzyneckiego znakomity konferansjer i wieloletni szef artystyczny Marek Pacuła. Wszakże piwniczną nić przędą nadal Ola Maurer, Ewa Wnukowa, Tamara Kalinowska, Leszek Wojtowicz, czasem wpada kompozytor Zygmunt Konieczny.