Szkoda mi czasu na rzeczy błahe
Pogawędka z Justyną Steczkowską
Piękny miała pani ślub?
Bardzo piękny.
Czy dlatego teraz zdecydowała się pani uwieczniać sakramentalne „tak" innych?
Moje osobiste życie nie ma nic wspólnego z programem „Ach, co to był za ślub!", który przygotowuję dla Polsat Cafe. Bardziej przydały się doświadczenia z wcześniejszego projektu „W obiektywie Justyny Steczkowskiej". Wspieraliśmy w nim kobiety, pokazując, jakie są ważne, ile jest w nich piękna. W podobnym kierunku zmierza i ten projekt. Nie chcemy burzyć porządku, nierzadko najważniejszej uroczystości w życiu dwojga ludzi. Dyskretnie jej towarzyszymy, a ja fotografuję emocje. One są najważniejsze.
Co widać przez obiektyw?
Każdy widzi, co chce. Ja staram się dostrzegać człowieka pełnego dobrych cech. Nie jestem w stanie nikogo poznać w ciągu jednego dnia, tym bardziej uczciwie ocenić, więc nie krytykuję.
Dlaczego zamieniła pani mikrofon na aparat fotograficzny?
Nie zamieniłam. Miałam kilkumiesięczną przerwę. Ze względu na sprawy rodzinne, zdrowotne wstrzymałam też prace nad dwupłytowym albumem, który przygotowujemy już prawie dwa lata. Na 15-lecie mojej pracy. Wychodzi 2 kwietnia i nosi tytuł „XV". Obok największych przebojów, na nowo zaaranżowanych i zaśpiewanych, będzie pięć premierowych utworów.
„Piętnastka" to nastolatka wchodząca w życie. Pani też rozpoczyna nowy etap?
W sierpniu wejdę w 40. rok życia. Jestem coraz starsza, co nie jest złe, bo staję się też dojrzalsza. Szkoda mi czasu na rzeczy błahe i banalne. Wolę swoje życie celebrować.