Życie na taśmach
Jeśli spojrzeć na drugie dziesięciolecie wolnej Polski, jednym z najbardziej charakterystycznych jej znamion jest mania potajemnego nagrywania
Na naszych oczach rozegrała się niedawno jedna z największych afer III RP, nazywana umownie „taśmami Klicha". Płk. Edmunda Klicha. Przedstawiciela polskiego rządu, czyli tzw. akredytowanego przy rosyjskiej komisji badającej przyczynę katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem. Komisja ta to słynny już dziś na cały świat, nie bez udziału naszego akredytowanego, MAK. To Klich jako pierwszy rozpowszechniał kłamstwa o obecności gen. Andrzeja Błasika w kabinie pilotów.
Niedawno wyszło na jaw, że pasją płk. Klicha, oprócz badania przyczyn katastrof samolotowych i współpracy z MAK, jest potajemne nagrywanie rozmów z różnymi ważnymi osobami. Znanymi, jak choćby były minister obrony, ale także – jak do tej pory – nieznanymi. Choć nagrania dotyczą ważnych spraw związanych z prowadzonymi badaniami przez rosyjską komisję, część rozmówców płk. Klicha pozostaje nieznanych, ponieważ nie ma on ochoty ich ujawnić. Można by to częściowo zrozumieć, gdyby nie funkcja, dziwna rola, jaką odegrał, oraz – mówiąc delikatnie – zagadkowy „dorobek" naszego akredytowanego. Aferalny charakter nagrań wzmacnia fakt, że nasze władze nie są zainteresowane tym, aby nieznane nazwiska poznała opinia publiczna. Nie chcą też wiedzieć, jakie intencje przyświecały nagrywającemu hobbyście.