Duchowa pustynia na bankietach
Umiesz przyznać się do bólu, kiedy jesteś samotna. Opis w jednym z felietonów, gdy nie masz z kim dzielić swojej samotności w Rio, jest bardzo przejmujący. Jak sobie z tym radzisz?
Kayah dla „Gali" 6/2012: Piszę piosenki i płaczę, pęka serce z tęsknoty... Największą tragedią nie jest nieotrzymanie miłości w rewanżu, tylko w ogóle brak kogoś, komu można by dać swoją. Zrozumiałam to parę lat temu, kiedy przestrzeń wokół mnie przypominała pustynię, bo nikt nie był w stanie obudzić we mnie zainteresowania. Moja sytuacja nie jest lekka. Nie mam możliwości anonimowo przemknąć się po miejscach sprzyjających towarzyskim spotkaniom. Na środowiskowe bankiety nie chodzę, to często duchowa pustynia pełna „świecących robaczków świętojańskich", wyginających się dla fotoreporterów w dziwnych pozach. Tam z człowiekiem nie pogadasz.
—ns