Arabska wiosna nie dla kobiet
Przeciw dyktatorom Arabki protestowały równie mocno, jak Arabowie. Ale teraz niektóre z nich buntują się przeciw efektom ostatniej rewolucji
Zachodnim feministkom to może się nie podobać, ale w świecie islamu zaktywizowały się konserwatywne organizacje kobiece. W marcu na przedmieściach tunezyjskiej stolicy odbył się międzynarodowy kongres zwolenniczek kalifatu (taka fundamentalistyczna manifa). To także efekt rewolucji – za czasów obalonego ponad rok temu dyktatora Zina Al-Abidina Ben Alego by się nie mogła odbyć.
Na obrady mężczyźni nie mieli wstępu. Uczestniczki mówiły dziennikarkom, że walczą o prawa kobiet i chodzi im o kobiecą godność. Ale nie w rozumieniu zachodnim. Wręcz przeciwnie – ich zdaniem czas skończyć z życiem w świeckim systemie liberalno-demokratycznym. O niszczącym wpływie Zachodu na muzułmanki mówił film, który obejrzały na początek. Potem debatowały o tym, jak przywrócić zasady islamu do wszystkich dziedzin życia. Wiadomo też, że krytykowały męskie islamskie dyktatury – w Iranie i Arabii Saudyjskiej.