Chłop, elektryk, potomek Cezara
Lech Wałęsa zdołał niegdyś wyprowadzić w pole wszystkich – tak komunistów, jak i kolegów z „Solidarności”. Teraz czeka już tylko na sprawiedliwy osąd historii, do którego od lat stara się nie dopuścić. Coraz mniej skutecznie
Lech Wałęsa to dwie zagadki w jednym. Po pierwsze – do dziś niejasne jest, w jaki sposób wspiął się na szczyt. Z pochodzenia chłop, niewykształcony robotnik, który zyskał sławę na całym świecie i w przełomowym momencie historii swego kraju zdołał osiągnąć władzę charyzmatycznego wodza, przyjmującego w imieniu całego narodu oddawaną przez komunistów władzę. W jaki sposób? Nie wiadomo, bo wiele wysiłku włożył w ukrycie kluczowych partii swego życiorysu. Sporo istotnych dokumentów, nie tylko z archiwów MSW, zostało zniszczonych za czasów, gdy był prezydentem. Skonfiskowano wtedy bezprawnie nigdy już nieodnalezioną dokumentację gdańskiej stoczni, a nawet szkoły podstawowej, do której uczęszczał. Funkcjonariusza, który prowadził operacje z wykorzystaniem tajnego współpracownika „Bolka", fikcyjnie „uśmiercono" w rejestrach PESEL, aby uniemożliwić historykom dostęp do niego. Wiele osób, które dysponują wiedzą o życiorysie Wałęsy, konsekwentnie odmawia dzielenia się nią – jak kobieta, z którą według mieszkańców rodzinnej miejscowości miał za młodu romans i nieślubne dziecko.