Ten system upaść musi
Rządy Tuska wynikają w prostej linii z zaniechania ustrojowej transformacji państwa kolonialnego, jakim była PRL, i z niedokończenia solidarnościowej rewolucji
W potocznej świadomości kwestie lustracji, dekomunizacji i szeroko rozumianej walki z pozostałościami po komunizmie sprowadzane są wyłącznie do problemu moralnego. Taką strategię propagandową przyjęły celowo środowiska, które po Okrągłym Stole dominowały w polskim życiu publicznym. Walkę z PRL przedstawiano jako działalność ideologiczną, a zaniechanie zmian, do którego nawoływali kapłani „społecznego pokoju", ubierano w szaty „pragmatyzmu". „Oni", jakkolwiek ich nazwać, prawica, chcą się zajmować grzebaniem w przeszłości, rozliczeniami, zemstą po latach. „My", „ludzie rozsądni i na poziomie", zostawiamy to historykom, wybieramy przyszłość i budujemy nowoczesne, europejskie państwo. Taki był przez ostatnie dwie dekady ton mediów establishmentu, do którego, o dziwo, dostosowali się zwolennicy dokończenia rewolucji. Oni także przyjęli retorykę moralizatorską, rezygnując z praktycznej części zagadnienia i uwiarygodniając tym samym narzucany przez przeciwników propagandowy schemat.