Nienawiść jak kromka chleba
Carlos Ruiz Zafón napisał, że „prawdziwa nienawiść to dar, którego człowiek uczy się latami”. Wydaje się, że w tej dziedzinie Kazimierz Kutz umie już wszystko
Gdy Platforma Obywatelska rozpoczęła akcję „Obrzydzamy PiS i Kaczyńskich wszelkimi dostępnymi metodami", do medialnego boju zostało wysłanych trzech mrocznych muszkieterów. Dziś tylko jeden z nich został w „partii miłości". Jednak to nie Stefan Niesiołowski, który w swojej nienawiści do PiS stał się już tylko karykaturą „bulteriera", ani skrajny cynik Janusz Palikot, który beznamiętnie obrażał Lecha Kaczyńskiego, są najbardziej przepełnionymi nienawiścią do prawicy politykami.
W tej dziedzinie bezsprzecznie wygrywa Kazimierz Kutz.
Od dłuższego czasu jest jednym z ulubionych gości medialnych show, bo zapewnia na ekranie „jasnogrodzkie" igrzyska. Wydaje się, że reżyser stał się potrzebny elitom, by mówić publicznie to, o czym „poważni publicyści i politycy" dyskutują tylko w czterech ścianach swoich domów. Nie jest tajemnicą, że w wielu środowiskach opowiadano prywatnie żarty „o kaczce po smoleńsku" już 11 kwietnia 2010 r. Wieloletnie budowanie nienawiści do polskiej prawicy i odczłowieczanie niektórych polityków powodowały, że eksplozja nienawiści na Krakowskim Przedmieściu miała taką, a nie inną twarz. Bez wątpienia za formowanie tej nienawiści odpowiedzialny jest m.in. Kazimierz Kutz, który jednak (może to oznaka uczciwości?) nie ukrywał swoich poglądów jak inni politycy.