Partia wszystko może
Już wiadomo, co było przyczyną pomyłki śląskich antyterrorystów, którzy niedawno, zamiast aresztować bandytów, pobili przypadkowych ludzi. Jak wyjaśniono po wnikliwym dochodzeniu – policjanci pomylili piętra. To wszystko tłumaczy, każdemu może się zdarzyć.
Handel dopalaczami był świetnym biznesem, ale prawdziwie opłacalnym uczynił go dopiero rząd Donalda Tuska, podejmując z nim spektakularną walkę. Wygląda na to, że niedługo państwo wypłaci wielomilionowe odszkodowania właścicielom pozamykanych sklepów z prochami. Ale jak tu walczyć z handlarzami narkotyków, skoro nasz sanepid nie daje sobie rady nawet z firmami, które sól drogową do jedzenia sypią?
Lider PiS jednak wystartuje w wyborach prezydenckich w 2015 r., to znaczy w tym momencie mówi, że wystartuje, bo zdanie jeszcze zapewne zdąży zmienić z dziesięć razy, by w końcu wystartować. Ciekawsza jest jednak argumentacja Jarosława Kaczyńskiego, który wyjawił, że decyduje się na start „pod naciskiem partii". W gruncie rzeczy powiedział prawdę, bo w końcu partia to on.
Z kolei rolę partii rządzącej wyjaśnił Jarosław Gowin, nomen omen minister sprawiedliwości, mówiąc, że „grożenie Kaczyńskiemu i Ziobrze Trybunałem Stanu było nieprzemyślane i nie miało akceptacji władz partii". Teraz już wiadomo, że w Polsce przestępcą zostaje się nie za sprawą swoich przestępstw i późniejszych dochodzeń, a na mocy „decyzji władz partii".
W ramach ograniczania wydatków na administrację specjaliści od wprowadzania w Polsce sprawy ACTA, urzędnicy z Ministerstwa Cyfryzacji, otrzymali za zeszły rok milion złotych nagród. Powinniśmy się cieszyć, że ministerstwo Michała Boniego w zeszłym roku istniało tylko przez miesiąc (zostało utworzone w połowie listopada), bo inaczej premii zapewne byłoby 12 mln.
Waldemar Pawlak ponoć tak twardo negocjował z Donaldem Tuskiem w sprawie reformy emerytur, że już nawet był moment, gdy spakował swoje rzeczy w ministerstwie, o czym PSL-owscy PR-owcy ochoczo informowali media, pokazując popakowane kartony w gabinecie wicepremiera. Kardynał Richelieu mawiał, że polityka to teatr, ale w tym przypadku to raczej szopka.
Senator Bogdan Pęk z PiS domagał się w Senacie od swoich konkurentów politycznych pokazania „politycznych jaj". Dziwne. Czego jak czego, ale jaj to akurat ani w izbie wyższej, ani niższej nie brakuje.