Na żywo i z polotem
Żywieckie The Pryzmats Ameryki czy też nawet Francji nie odkrywa. Gdyby panowie sami nie przyznali się do inspiracji The Roots czy Hocus Pocus, trzeba byłoby im je czym prędzej wytknąć.
The Pryzmats
Coś z niczego
Sony
Ale czy to wada? W chwili, gdy w telewizyjnych show hiphopowcy grają na sentymentach słuchaczy, a „hiphopolo" ostrzy pazury, płyta taka jak „Coś z niczego" w katalogu dużej firmy płytowej to prawdziwy skarb. Nie dziwią pochwały płynące z ust Piotra Metza czy Piotra Roguckiego – raperzy obracają rymy z kunsztem nie mniejszym niż Perfect obracał złoty pieniądz, instrumentaliści nadają zaś puls nieosiągalny przy komputerowym klejeniu podkładów.
—flint