Na chwałę wielkiej Rusi
Dlaczego za granicą Antoni Wit wybiera utwory czeskich, a nie polskich kompozytorów? Bo wszystko, co ważne w rodzimej muzyce, już nagrał
Związki obecnego szefa Filharmonii Narodowej z koncernem fonograficznym AXOS rozpoczęły się wtedy, gdy Antoni Wit kierował jeszcze inną polską orkiestrą: NOSPR-em. Powstały całe serie nagrań z utworami orkiestrowymi Lutosławskiego, Pendereckiego, Szymanowskiego, Karłowicza, o Chopinie nie wspominając. To owocna i prestiżowa współpraca, w ostatnich latach płyty Antoniego Wita zdobyły przecież cztery nominacje do nagrody Grammy.
Źródło pomysłów powoli jednak wysycha, nasza muzyka symfoniczna nie jest tak bogata, byśmy mogli ciągle zadziwiać świat kolejnymi odkryciami. Dlatego Antoni Wit postanowił zaprezentować się też jako interpretator muzyki słowiańskiej.
Nowa płyta może wydać się lekko zdumiewająca. Polak wybrał utwór Czecha Leoša Janačka, którego zainspirowały losy ukraińskiego Kozaka Tarasa Bulby walczącego z polską szlachtą, co na chwałę wielkiej Rosji uwiecznił w swej powieści Mikołaj Gogol. W czasach I wojny światowej, gdy ta kompozycja powstała, Janačkowi bliskie były bowiem idee Rosji jako matki całej Słowiańszczyzny.