Byle nie kopnąć w próg
Wywiad z Franciszkiem Smudą, trenerem reprezentacji Polski
Jaki był dla pana najtrudniejszy moment w życiu?
Byłem za granicą, kiedy dostałem wiadomość, że zmarł mój ojciec. Mniej więcej w tym samym czasie wpadłem w olbrzymie problemy finansowe, zbankrutowałem, straciłem dorobek całego życia. Ja na te pieniądze ciężko pracowałem, nie przyszły mi łatwo. Ale wszystkie trudne momenty dają dystans w pracy trenera. Kiedy prowadząc Widzew, przegrywałem w 85. minucie 0:2 z Legią, nie byłem załamany. Wierzyłem, że jeszcze możemy wygrać. Skończyło się 3:2 dla nas.
Skąd u pana wziął się taki charakter?
Ojciec był przeambitny. Pamiętam, jak zapierniczał, gdy budowaliśmy dom. Od rana do wieczora był w pracy, a po nocy na budowie. Może mam coś z niego. Ze mnie faceta z charakterem zrobiło życie. Tąpnięcia czy to w sferze prywatnej, czy w pracy – uczą. Może gdybym nie przeżywał od czasu do czasu jakiegoś dramatu, byłbym takim mięciutkim ptysiem.