Brak mi w Polsce arystokracji myśli
Na śmietnik wczorajszego dnia trafiła reforma emerytalna. Pożyła cztery godziny. Nikt już o niej nie pamięta
Im większa rytualna łupanina, im częściej padają zwroty „jak Hitler" i „won suko", tym widać wyraźniej: na rosnącej temperaturze dyskusji zyskują wszyscy.
Zyskują politycy. Ci, którzy nauczyli się (zostali nauczeni), jak formatować swoje myśli, aby „przechodziły przez szkło", rezonowały. Aby spośród 460 sejmowych „no name'ów" już tylko wypowiedzenie ich nazwisk powodowało emocje.
Zyskują media. Te, dla których bezpłatna transmisja z sejmowej sali to zredukowanie do zera kosztów programu. Zaś zaproszenie Stefana Niesiołowskiego z Joachimem Brudzińskim zawsze zapewnia „oglądalność". A więc – dla wszystkich mediów.
Zyskują odbiorcy. Wreszcie rozumieją politykę. Mają o czym porozmawiać z sąsiadami i przyjaciółmi. Socjalizują się. I angażują.