Pax galimatias
Na czas Euro ma zapanować wszechobecna serdeczność, czyli kochajmy się
Ludzie uśmiechnięci są lepiej postrzegani przez otoczenie niż smerfy Marudy. Kłopotów każdy ma dość własnych i wgłębianie się w marny żywot bliźnich nie jest zajęciem frapującym.
– Wiesz stary, jak grzeję dwieście tym mercem, co nim wyjechałem przedwczoraj z salonu, radio nie pogłaśnia się chyba dość synchronicznie i zwyczajnie mnie to wnerwia. Do tego nabyłem dla Aliny, no wiesz, mojej nowej narzeczonej, pierścionek z brylantem i te karaty to chyba jakieś lewe, połyskują jak szkło od butelki. Mówię ci, sajgon. O ile przyjemniej jest posłuchać kogoś pogodnego.
– Wszystko w najlepszym porządku. Wywalili mnie z roboty, bo musieli mieć miejsce dla jakiegoś kolesia po linii partyjnej. Windykacja bankowa chodzi za mną jak Dementorzy z Harry'ego Pottera, ale to nic, bo z okazji nabytej nerwicy mam skierowanie do Tworek, a tam jest ładny park i sobie pospaceruję. Od razu chce się żyć.