Trumny nie zostały zamknięte
Panie redaktorze, dotarł do mnie numer 15/2012 pańskiego pisma. Rzadko je czytam i nie żałuję tego, bo zapewne musiałbym wiele czasu stracić nie tylko na jego przejrzenie czy przeczytanie, ale i na korespondencję na temat tego, co w nim napisane.
Tak sądzę na podstawie lektury podanego wyżej numeru. Ohydny jest tytuł „Trumny nie zostały zamknięte", jaki wydrukowano nad nastrojowym zdjęciem z trumną prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z jego pamiętnego pogrzebu. Ta oczywista nieprawda nie tylko jest dziennikarskim kłamstwem, ale i prowokacyjną informacją o politycznym charakterze. Wbrew bowiem faktom pomija najsubtelniejsze i najstaranniejsze, jak to było możliwe, złożenia do grobów wszystkich nieszczęsnych uczestników tragicznej katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 r. Co więcej, tytuł ten zapowiada, że pomimo upływu dwóch lat nie wolno dopuścić do zakończenia, ogólnie mówiąc, sprawy Smoleńska. Stanowił odpowiednią groźbę dla wszystkich, którzy chcieliby pozostawić zmarłych w spokoju. To okropne, ze wszech miar naganne i ogólnie Polsce i Polakom niepotrzebne. [...]
Zbigniew Szwaja, Warszawa
Cóż, jeśli uważa Pan, że w interesie Polski jest zapomnienie o tej narodowej tragedii i przemilczanie kolejnych smoleńskich kłamstw, to rzeczywiście nie ma między nami żadnej właściwie płaszczyzny porozumienia. Zachęcalibyśmy jednak zamiast doszukiwania się gróźb tam, gdzie jest troska o dobro wspólne, do tego, by podjął Pan jednak trud zmierzenia się po prostu z faktami. Na przykład tymi, o których mówi prof. Wiesław Binienda, czy tymi, o których opowiada red. Markowi Pyzie w tym numerze prof. Grzegorz Szuladziński. Jest jednak charakterystyczne, że o ile ludzie domagający się prawdy o Smoleńsku są otwarci na rozmowę, o tyle druga strona prezentuje zazwyczaj obelgi i etykietki, takie jak „smoleńska sekta". Z drugiej strony nie ma się co dziwić, taki był zawsze los polskiego inteligenta. O Katyniu też kazali zapominać.