Przerabiają Ślązaków na Niemców
Chciałbym zachęcić redakcję do podjęcia tematu Polaków na Opolszczyźnie. Polaków, którzy w kilku miejscach stają się po prostu mniejszością.
Narastają tu podobne niechęci do Polaków, jakie miały miejsce w latach międzywojennych na Kresach Wschodnich II RP, z tą tylko różnicą, że brak różnic religijnych. Czynnikiem różnicującym staje się za to oświata i wprowadzane w wielu miejscach na siłę msze w języku niemieckim, pomimo cichego oporu wielu księży. Niektórzy z nich, niestety, zapłacili za ten opór wyjazdem na misje do Afryki.
Narastają niechęci sąsiedzkie. Są przypadki, że w niektórych wsiach Ślązacy „czujący się teraz Niemcami" nie zapraszają już – jak wcześniej – na grilla swoich sąsiadów, dawnych repatriantów z Kresów. Teraz spotykają się tylko wśród „swoich". Można w wielu momentach zobaczyć, jak na siłę postępuje produkcja przerabiania Ślązaków na Niemców, bardzo często z ogromnym wsparciem niemieckich pieniędzy. A niestety, i decyzji radnych, którzy wyróżniają, znów na siłę, honorowymi obywatelstwami mieszkających tu niegdyś Niemców. Gdy zapytałem kiedyś jednego radnego, czy nie ma żadnego wybitnego Ślązaka, którego warto by uhonorować, padła odpowiedź: „Taka decyzja nadeszła z Warszawy". Ręce opadają!
Zygmunt Nowak, Kędzierzyn-Koźle
Panie Zygmuncie, sprawa przez pana poruszana jest niezwykle ważna! Nie tylko dlatego, że wydawane są wielkie pieniądze na wzmacnianie dzielących Polaków tendencji, ale na dodatek jeszcze czynione jest to przy wsparciu państwa polskiego i rządzącej partii. Poruszaliśmy te sprawy m.in. w rozmowie Jacka i Michała Karnowskich z profesorem Franciszkiem Markiem. Jakie są efekty takich działań? Poczucie osamotnienia przez Polaków przywiązanych do narodowej tożsamości, wzrost arogancji ludzi niechętnych polskości, wreszcie narastanie antagonizmów. I kłamstwa o historii, jak na przykład nazywanie komunistycznych obozów „polskimi". Nam też czasem ręce opadają, ale nie można się poddawać. Polacy powinni się w tej sytuacji jeszcze lepiej samoorganizować.