
W symbiozie z chamstwem
Polityczne grubiaństwo nadal przyciąga wielu wyborców Platformy
Gdy doszło do słynnej szarpaniny między Stefanem Niesiołowskim a Ewą Stankiewicz, premier Donald Tusk przebywał z wizytą w Kanadzie. Dotarły jednak do niego słuchy o niekonwencjonalnym zachowaniu szefa sejmowej Komisji Obrony. Uznał je za niestosowne i zasugerował, że poseł powinien przeprosić dziennikarkę. „Przeproszę, jak Tusk mi każe" – odpowiedział Niesiołowski.
Cała medialna brać jęła się zastanawiać: czy rzeczywiście dojdzie do kopernikańskiego przełomu i Stefan Niesiołowski w końcu kogoś przeprosi? Czy pokaja się za „won stąd" i „PiS-owskich lizusów"? Skoro sam wszechwładny Donald doszedł do wniosku, że miarka się przebrała, pewnie własnoręcznie położy kres wybrykom niesfornego podwładnego.
Wszyscy oczywiście się przeliczyli. Na konwencji PO premier nazwał Niesiołowskiego „naszym bohaterem", który „potrafił pokazać niezłomność wtedy, kiedy kosztowało to bardzo wiele". Według Tuska były wicemarszałek Sejmu okazał się „wzorem postępowania", którego zasług „nie trzeba przypominać".