Z lupą po polskich tropach amerykańskiej rozrywki
Rewelacyjna wokalistka Melody Gardot przyjedzie wkrótce do kraju przodków promować swój nowy, znakomity album
Nie lekceważmy małych radości. W sytuacji, gdy jedyną urodzoną u nas piosenkarką znaną na świecie jest Basia Trzetrzelewska (uważana jednak za wykonawczynię brytyjską), warto wziąć pod lupę polskie korzenie sław amerykańskich. Oto w Warszawie i Szczecinie wystąpi jedna z największych nadziei wokalnych USA – Melody Gardot, wychowana przez babkę, powojenną emigrantkę z Polski.
Pierwszym głośnym artystą amerykańskim, podkreślającym swe polskie pochodzenie, był Wladziu Valentino Liberace (1919–1987). Syn emigranta z Włoch i Polki Frances już jako nastoletni pianista debiutował z Chicagowską Orkiestrą Symfoniczną. Na początku kariery pomógł mu Ignacy Jan Paderewski. Liberace rzucił muzykę poważną dla rozrywki. Miał program w telewizji, grał w filmach, w latach 50. XX w. sprzedawał miliony płyt. Słynął z ekstrawaganckich kostiumów, kiczowatej biżuterii i świecznika na fortepianie. Wśród naśladowców jego stylu byli m.in. Little Richard i Elton John.