Jak walczyłem z czujnikiem w toalecie
Dziś wszystko starają się nam ułatwić. Szkoda tylko, że niektóre poprawiacze nie poprawiają niczego
Zadumałem się nad śmiercią twórcy pilota do telewizora. Ech, jakże przyjemne mamy dzięki niemu życie i jaka szkoda, że jego wynalazek nie dotarł do Polski w czasach, gdy byłem dzieckiem. Na szczęście były wtedy tylko dwa programy, więc niezbyt często goniono mnie do przełącznika. W ogóle to szalenie miła cecha tych czasów, że tak bardzo starają się nam wszystko ułatwić. Szkoda tylko, że niektóre poprawiacze działają – przynajmniej w Warszawie – jak upierdliwiacze. No cóż, widać taka natura stolicy.
Nie tak dawno stałem sobie na przykład na przejściu dla pieszych, bo było czerwone światło. Nagle stwierdziłem, że stoję nie tylko ja, a nawet nie tylko inni piesi. Stało absolutnie wszystko: samochody, tramwaje, autobusy, skutery. Wszyscy wszędzie mieli czerwone światło. – Aha – uświadomiłem sobie. – To na pewno skrzyżowanie, na którym wprowadzono system usprawniający komunikację.