Podsłuchane pod drzwiami
Znakomite wystąpienie, Donek, znakomite. W pięty poszło temu całemu Obamie.
Cóż, Paweł, lata ćwiczeń na Kaczorze. W sumie nawet jestem zadowolony, ale jednak to nie mnie Obama bezpośrednio odpowiedział, tylko Bronkowi.
Niby tak, ale to wszystko ma drugie dno.
Jakie?
Po prostu twojego wystąpienia się wystraszył tak bardzo, że wolał nie odpowiadać, żebyś ty mu znowu nie odpowiedział. A Bronek... Sam wiesz.
Ty wiesz, że on mi nie chciał ujawnić treści swojego listu? Zobacz, jaką żmiję na własnym łonie wyhodowałem.
No bo też tam znowu nic takiego nie było...
A ty skąd wiesz?
Wziąłem Kuźniara na wódkę, a wiesz, że on głowę to ma raczej słabą. No i jakoś tam z niego wyciągnąłem.
I co?
Ano nic. To był przepis na bigos.
Że jak?!
Ano tak, na bigos. Bo wtedy jak Bronek miał ten wykład w Waszyngtonie, ten o bigosie, to Obamowa się strasznie napaliła, żeby taki ugotować. Ale nie miała przepisu. I teraz dobili targu: Bronek przesłał Obamie przepis, a Obama trochę się potłumaczył z tych „polskich obozów".
I Bronek wyszedł na męża stanu.
Dawaj tu Igora! On ma nową marynarkę, w sam raz do zadeptania. Pamiętam, jak mi wmawiał, że Bronek przez ten bigos już nigdy nic w Stanach nie załatwi.