Serwilizm czy prowokacja?
Rząd Tuska poniesie pełną odpowiedzialność za ewentualne awantury z Rosjanami
Piszę o ewentualności, gdyż nie wiemy jeszcze, jak rozwinie się ta sprawa. Wiemy natomiast, że rząd Tuska postawił nas wobec alternatywy: upokorzenie albo nieprzewidywalne w konsekwencjach starcie z przybyszami z Rosji. Nie piszę kibicami, gdyż tak naprawdę nie wiemy, kto przyjedzie do Polski, aby manifestować z sierpem i młotem oraz czerwoną gwiazdą.
Wyobraźmy sobie, że na zawody sportowe w byłej kolonii afrykańskiej byli kolonizatorzy obiecają przybycie pod symbolami ich kolonialnego panowania i dodatkowo ogłaszą, że będą na jej terenie świętować rocznicę zwycięstwa militarnego nad tym krajem. A rząd byłej kolonii nie dostrzega w tym niczego zdrożnego, pomimo że propagowanie kolonializmu jest w tym państwie prawnie zakazane. Jedynym wyjaśnieniem byłoby przyjęcie, że dekolonizacja była czystą formalnością, a rząd nie tylko akceptuje, ale także demonstruje swoją wasalną wobec metropolii postawę.