Chwalcie to, co swoje
Produkty narodowe są dumą każdego kraju. Na ich promocję państwa i organizacje producenckie wydają olbrzymie pieniądze. W Polsce jednak jest inaczej
Produkty narodowe można wyodrębnić w bardzo wielu krajach, niezależnie od ich położenia geograficznego czy zamożności. Dla wielu gospodarek są kołem napędowym przemysłu. Dobrze wypromowane za granicą napędzają eksport i budują pozytywne wizerunki krajów pochodzenia. Zwłaszcza w dobie kryzysu przywiązanie do uznanych marek powoduje, że klienci mimo zaciskania pasa nie chcą z nich zrezygnować. W Europie Zachodniej i Ameryce jest to oczywiste dla wszystkich, ale w naszym kraju jakoś nikt nie chce skorzystać z doświadczeń potęg gospodarczych świata. Choć pierwszy kompleksowy program promocji gospodarczej Polski, który zakładał m.in. wypracowanie polskiego brandu, przyjęto już w 2003 r., jego efekty jednak są mizerne. Trzy lata później kontrola NIK ostro skrytykowała działania skupione wokół programu promocyjnego. Brakowało spójnej strategii, nie zrobiono gruntownych analiz problemu, nie ustalono źródeł finansowania całej akcji. I choć od roku 2003 wizerunek Polski w oczach Europejczyków znacznie się poprawił, marek narodowych nie mamy do dziś. Warto to zmienić.