III RP, czyli Polska niejawna
Już w momencie narodzin III RP jej twórcy domagali się powszechnej amnezji. Woleli zajmować się przyszłością, a zwykłe rozeznanie przeszłości miało w tym przeszkadzać
Sensacyjna sprawa, którą przedstawił Włodzimierz Domagalski, autor artykułu „Towarzysz porucznik idzie do podziemia" („Uważam Rze", nr 25) ma wiele wymiarów; potraktować można ją wręcz jako metaforę III RP, kraju postkomunistycznego, w którym ciągle nie wiadomo, kto jest kim, a najnowsza historia pozostaje w dużej mierze utajniona dla opinii publicznej.
Okazuje się, że dyrektor i udziałowiec znanego wydawnictwa Rytm Marian Kotarski w rzeczywistości nie istnieje, ukrywa się za nim oficer SB Marian Pękalski, który pomimo przejścia na emeryturę w swojej macierzystej organizacji nadal funkcjonuje pod nadanym mu przez nią fałszywym nazwiskiem w swojej służbowej roli. Od 22 lat, już w III RP, jako były działacz podziemia, a także współtwórca wyrastającego z niego, znaczącego wydawnictwa, opływa w honory, zaszczyty, tudzież materialne korzyści. O jego tożsamości świadczy wyłącznie emerytura z SB, którą regularnie odbiera pomimo swojej godnej pozazdroszczenia sytuacji finansowej.