Vive l’Empereur!
Dokładnie dwa stulecia temu, u schyłku nocy 24/25 czerwca 1812, kilku saperów armii francusko–polskiej przekroczyło Niemen, zaczynając tzw. „drugą wojnę polską". Na brzegu rosyjskim przywitała ich cisza szarego świtu.
Wtem, jak spod ziemi, ukazał się kozacki oficer i krzyknął:
—Czego chcecie?!
—Wyswobodzić Polskę!—padła odpowiedź.
Wieszcz Adam Mickiewicz, przepełniony uniesieniami patriotycznymi, wspominał jako wniebowstąpienie wiosnę tamtego roku, kiedy na Litwie koncentrowały się do szturmu wojska księcia Poniatowskiego:
„Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu".
Była to „wojna prewencyjna", albowiem Rosjanie szykowali właśnie (pod kryptonimem „Wielikoje Dieło") frontalny atak na Zachód. Wskutek kłamstw historyków marksistowskiego chowu (czyli pseudohistoryków) służyła ona później jako symboliczny dowód agresywności polityki Napoleona. Salon nigdy nie wybaczył Cesarzowi antysalonowego systemu rządów i przywrócenia we Francji katolicyzmu zniesionego przez Rewolucję Francuską, tedy do dzisiaj pełno jest w Unii Europejskiej kalumni pod adresem Empire'u, a w Polsce przodują na tej arenie fałszujący historię postkomuniści i neoendecy, którzy jak rosyjski reżyser Aleksander Sokurow, ciągle zwący Napoleona „złoczyńcą", wieszają na Cesarzu wszelkie możliwe psy. Szczęśliwie są w Europie również ludzie rozumni, oddający Bonapartemu pełną sprawiedliwość. Dobrymi przykładami mogą być chociażby Anglik John Lichfield („Tyranizujące Europę oligarchie robiły wszystko, by zanegować wielkość Napoleona, gdyż merytokracja jego rządów była dla nich ideą najniebezpieczniejszą", 2002), Włoch Max Gallo („Bonaparte budował system promujący równość szans dla wszystkich i powszechną wolność", 1997), czy Niemiec Eckart Klessmann, który duży esej w „Die Zeit" (2005) poświęcił bogactwu talentów i humanistycznych dokonań Bonapartego, tak zaczynając: „Kto widzi Napoleona jedynie jako wojownika, nigdy nie zrozumie czemu tak wielu Europejczyków opłakiwało jego śmierć, i dlaczego już prawie dwieście lat trwa jego kult".