Seksbomba z opóźnionym zapłonem
Celebrytka Doda stała się w ostatnich tygodniach autorytetem moralnym i intelektualnym. A nawet – głosem pokolenia
Swoją pozycję zawdzięcza wulgarności, która pozwala jej nawet w telewizji publicznej przekomarzać się z dawnym bokserem: „Saleta, ciągnij fleta" – „Doda, zrób mi loda". Królowa permanentnego chichotu z wydętych ust, pierwsza dama dekoltu i odsłoniętej pupy, mająca w muzycznym dorobku kilka przebojów, kilkaset plotek i kilka tysięcy zdjęć, na których widać więcej niż u innych polskich piosenkarek, w ciągu minionego roku znienacka awansowała na autorytet moralny i intelektualny.
Geniusz przed sądem
O wywiady z nią zabiegają takie tuzy dziennikarstwa jak Jacek Żakowski, w jej obronie przed bezdusznym wymiarem sprawiedliwości stają czołowi felietoniści „Gazety Wyborczej". Co ciekawe, samej Dodzie, dawniej Dodzie Elektrodzie, a prywatnie Dorocie Rabczewskiej, w karierze to ani nie pomaga, ani nie przeszkadza. Nie trzeba śledzić plotkarskich portali, by widzieć, że i tak jest na równi pochyłej, z której będzie musiała szybko zeskoczyć w kolejny pikantny szpagat.