Klaustrofobia wyspy
Jedna kobieta i 30 mężczyzn na wyspie, z której w zasadzie nie ma ucieczki – trzeba przyznać, że japońscy autorzy są mistrzami budowania nieco perwersyjnego, klaustrofobicznego mroku. Ale nie tylko.
Natsuo Kirino
Wyspa Tokio
Sonia Draga
„Wyspa Tokio" to tak naprawdę studium kształtowania się społeczności, z całą towarzyszącą temu mieszaniną ambicji, władzy, hierarchizacji i brutalności. Wszystko to pod piórem Kirino jest przerysowane, ale – jak dobra karykatura – celne. Jedyna kobieta musi być zarazem królową i dziwką, żeby przeżyć w męskim świecie. Mężczyźni nawet w tak małym gronie muszą dzielić się na grupy, żeby jakoś rozłożyć targającą nimi potrzebę dominacji... Można tak wyliczać do rana, ale i to starczy, by dostrzec w książce niezłą dystopię, wycelowaną w małość człowieka. A że robi to językiem zupełnie innej niż nasza kultury, dodatkowo wzmaga jej siłę rażenia.