Oko szeroko przymrużone
Etymologia jest inna, ale „Horse & Power” to tytuł, który doskonale oddaje zawartość nowego albumu Pink Freud
Pink Freud
Horse & Power
Universal Music
Wojtek mówi, że to przez Japonię. Że to zagrane tam koncerty dały zespołowi takiego kopa. – Niezwykłe było to, że wszyscy jednocześnie poczuliśmy się tam jak po zastrzyku endorfin – dodaje podniecony, jakby zastrzyk wciąż działał.
Japonia czy nie Japonia, faktem jest, że nowa płyta Pink Freud ma w sobie drapieżność całkiem mocnego rocka, a wiele utworów ma wręcz więcej wspólnego z funkującym punkiem niż klasycznym jazzem. Niby to żadne zaskoczenie – Mazolewski zawsze przyznawał się do punkowych korzeni, nie krył, że przełomem był dla niego kiedyś kontakt z wczesnym Red Hot Chili Peppers, a muzykę improwizowaną odkrył dopiero w późniejszym wieku. Jeśli jednak wcześniej rockowe zapędy muzyków wplatały się zazwyczaj w jednak jazzową lub eksperymentalną tkankę, ujawniając się tak naprawdę dopiero podczas koncertów, tak tym razem to raczej jazz musi się sporo napracować, żeby wyściubić nos ponad rockowe kanonady sekcji rytmicznej i niemal riffowe tematy dęciaków.