Król z pustymi rękami
Rozgrywka z PSL, światopoglądowe spory – wszystko umacnia władzę Tuska. Brak mu jednego – czytelnego przesłania
Gdy rozmawia się z ludźmi Donalda Tuska, można odnieść wrażenie, że weszli już, po czasie różnych obaw i wątpliwości, w stan euforii. Wyjazdowy klub PO w Jachrance, gdzie premier beształ partyjnych konserwatystów, ale też kreślił nowe cele, opisują w kategoriach jego osobistego triumfu. „On stoi parę pięter ponad nami wszystkimi" – ekscytował się jeden z ministrów. Także rozgrywkę z PSL przedstawiają jako krótką i efektywną wojenkę, choć wcale nie ma pewności, czy Tusk ją sprowokował, czy tylko na niej skorzystał.
Oni nie mają wątpliwości: cel jest prawie osiągnięty. Jesienią Tusk przeprowadzi małą rekonstrukcję rządu albo i nie. Funkcję terapeutyczną spełniła już przecież rozprawa z PSL-owskim ministrem rolnictwa. A może jeszcze i spełni, bo w chwili, gdy ten tekst powstaje, ludowcy są jeszcze przeczołgiwani przez silniejszego koalicjanta. Co może skończyć się wszystkim. Choć pewnie skończy kolejnym podziałem boiska.