Jeden powstaje, drugi upada
Niczego nie wiem o ofiarach strzelaniny poza tym, że były tam, by obejrzeć film. Wierzę, że kino to jedna z odsłon wielkiej amerykańskiej sztuki, a doświadczenie oglądania fabuły na ekranie razem z innymi widzami jest ważną i radosną rozrywką.
Mroczny Rycerz powstaje,
reż. Christopher
Nolan,
USA 2012
Budynek kinowy to mój dom i świadomość, że ktoś może w okrutny sposób zbezcześcić miejsce nieszkodliwe i dające ludziom nadzieję, jest dla mnie druzgocąca" – tak mówił Christopher Nolan po masakrze w Aurorze w stanie Kolorado w piątek 20 lipca, gdzie podczas pokazu jego najnowszego filmu psychopata zastrzelił 12 osób. I choć „Mroczny Rycerz powstaje" nie jest do śmiechu, to ostatnia część trylogii brytyjsko-amerykańskiego reżysera o Batmanie stanowi rozrywkę na najwyższym poziomie.
Bardzo noir i bardzo brutalny, chwilami okrutny obraz Nolana kreuje rzeczywistość tak kompletną na poziomie scenograficznym i emocjonalnym, że zapominamy, iż to adaptacja komiksu, i zaczynamy wierzyć, że oglądamy prawdziwy świat. Wrażenie maksymalnego autentyzmu wzmacnia fakt, że najczęściej rozpoznajemy na ekranie Nowy Jork (choć zdjęcia kręcone były na różnych kontynentach, a te w podziemnych kanałach powstały w transylwańskim Klużu) „grający" Gotham City stawiające opór terrorystom z bombą atomową. Reżyser wspominał w swym oświadczeniu o nadziei i nie był gołosłowny. Nolan nie epatuje mrokiem dla samego efektu, ale maluje uniwersum na wzór naszego, gdzie dobro nie może istnieć bez zła i vice versa. Dobre postaci mają tu swoich złych adwersarzy, kobiety są równie silne jak mężczyźni, a Batman spotyka kogoś, z kim nawet on nie może sobie poradzić – Bane'a. Nawet jednak ten budzący grozę potężny mężczyzna w masce skrywa tajemnicę, której odkrycie sprawia, że rzeczywistość w „Mroczny Rycerz powstaje" nie jest czarno-biała. Za mocno ograniczone uważam za to postrzeganie jej przez rodziców ofiar zdarzeń w Aurorze. Jedną z nich – śmiertelną – jest sześcioletnia Veronica. Nie pojmuję, co o pierwszej w nocy podczas takiego seansu robiło tam małe dziecko. A trzymiesięczne, które zostało ranne? Widać ci, którzy wyobraźni nie mają za grosz, muszą szukać jej w kinie. I to za 250 mln dol. Tu jednak widz zobaczy, że każdy cent został wydany z dobrym skutkiem – wysoka techniczna jakość jest poza dyskusją.