Stromo znaczy pięknie
To jest sport ekstremalny. Wygrasz ze sobą, wygrasz z górą. O rywalach myśli się na końcu
Artykuł pochodzi z tygodnika "Uważam Rze"
Skąd w niektórych pasja do pokonywania biegiem górskich zboczy? Każdy zainteresowany ma swoją odpowiedź, ale wszystkie mieszczą się w starej jak świat odpowiedzi – dlaczego ludzie porywają się na szczyty – bo są.
Biegacz górski widzi wzniesienie trochę jak wspinacz, tylko nie szuka miejsc do wbicia haków, ale do postawienia buta. Jeśli da się wejść spacerem, to da się i wbiec – to jest podstawowe założenie. Gdzie są te ekstremalne wyzwania? Izabela Zatorska ma gotową odpowiedź: – Przeciętny człowiek na wysokość 3500–4000 m nie wbiegnie. Zwłaszcza bez tlenu. Ja wbiegnę. Kiedyś na Borneo bieg kończył się na poziomie 4200 m i też dałam radę.
Legenda z Wrocanki
Ludzie biegający w Polsce po górach mówią o pani Izabeli krótko: legenda. Legenda ma 49 lat, prowadzi gospodarstwo agroturystyczne we Wrocance, w dolinie rzeki Jasiołka. Jest również nauczycielką wychowania fizycznego w I Liceum Ogólnokształcącym w Krośnie, ma trójkę dzieci i dużo zajęć związanych z promocją zdrowego trybu życia.
Biega od zawsze, właściwie nie ma dystansu i rodzaju pokonywania przestrzeni na własnych nogach, jakiego nie spróbowała. Przełaje, bieżnia, szosa, biegi uliczne, półmaratony i maratony. Mocna była w większości z nich, ale pod koniec lat 90. odkryła bieganie po górach i już tak zostało.
Nawet samotny ciężki trening też może być ważnym przeżyciem
Wciąż biega. I to jak! W długim spisie osiągnięć jest wszystko, co biegacz może sobie wymarzyć: medale mistrzostw świata, tytuły mistrzyni Europy, niezliczone miejsca na podium w biegach zagranicznych i krajowych, Puchar Świata zdobyty cztery razy.
– Jak Adam Małysz – komentuje z uśmiechem mistrzyni. Pod koniec lipca zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski, jeden z wielu. Ten oznacza, że Izabela Zatorska znów pojedzie z reprezentacją na mistrzostwa Europy do Włoch. I znów z szansami na medal, co najmniej w klasyfikacji drużynowej.
Ma prawo powiedzieć, że to ona nauczyła Polaków, czym jest ambitne bieganie po górach. Przede wszystkim nauczyła odróżniać dwa podstawowe style biegania: alpejski i anglosaski. Bieganie w stylu alpejskim to zawsze jeden kierunek – pod górę. W stylu anglosaskim liczy się także zbieg, do tego trzeba jeszcze więcej odwagi albo skłonności do ryzyka. Izabela Zatorska woli same podbiegi, zdobywanie szczytów. Gdy zbiega, włączają się jej hamulce. Zna ból upadków, kiedyś przeszła bardzo trudne chwile po wypadku samochodowym w Nigerii, gdy lekarze kazali się jej żegnać z bieganiem.
Zna jeszcze liczne odmiany swej pasji, najbardziej podstawowe różnice wyznacza długość trasy. Klasyczne dystanse, na których biega się w mistrzostwach świata (za rok odbędą się w Krynicy-Zdroju), to 8–8,5 km dla kobiet, 10–12 km dla mężczyzn. Inna klasa to maratony górskie albo ultramaratony, podczas których biegnie się po łagodniejszych wzniesieniach, ale za to ze 100 km, albo więcej.
Są też „sprinty", druga skrajność, krótsze biegi pod takie stromizny, których pokonania zwykłym krokiem nie powstydziłby się żaden ambitny amator wspinaczki.
Pani Izabela dorzuca jeszcze bieganie po schodach. To dla niej bardziej trening, budowanie siły biegowej, uczenie się rytmu pokonywania stopni, ale skoro jest konkurencja, to są także mistrzostwa Polski. W przypadku schodów – inaczej niż w plenerze – liczą się także silne ręce i specyficzna technika. Kto potrafi dobrze wykorzystać poręcze, ten zyska na każdym podeście.
No i jest jeszcze coś specjalnego – canicross, czyli terenowy bieg z psem, o którym też można powiedzieć, że ma swoją wersję górską, choć w tym przypadku może bardziej liczą się jedność człowieka ze zwierzęciem, wzajemne zaufanie i odpowiedzialność, ale poza tym jest tak, jak w każdym innym biegu crossowym: wyzwania, jakie niesie trasa, bliskość natury i niekiedy strach przed upadkiem czy kontuzją, zdublowany ze względu na czworonożnego partnera.