Kołchoźnice tańczą poloneza
Gdy zachodni reżyserzy biorą się za „Eugeniusza Oniegina”, powstaje sceniczny galimatias. Zgłębienie rosyjskiej duszy przekracza ich możliwości
Czajkowski
Eugeniusz Oniegin
Opus Arte/CMD
W głośnej, ubiegłorocznej inscenizacji w De Nederlandse Opera w Amsterdamie, która teraz trafiła do nas na DVD, pozornie dzieje się podobnie. Po scenie kroczą w rytm poloneza złączeni w pary stalinowscy generałowie z carskimi arystokratkami, popi z chłopkami w ludowych strojach, kosmonauci z kołchoźnicami.
Można by więc uznać, że to jeszcze jeden przykład fascynacji Rosją, w której dawna carska potęga splata się z komunistycznym totalitaryzmem, a mistyczna religijność z militarną siłą. Tak postrzegają ją twórcy na Zachodzie, dla nich jest to mieszanka tajemnicza, w skutkach wręcz nieprzewidywalna.