Ludzie otworzyli usta
Wywiad z Hishamem Matarem, pisarzem związanym z Libią
Urodził się pan w Nowym Jorku, mieszka pan w Londynie, ale pisze o Libii. Czy można powiedzieć, że Libia to pana kraj? Czy czuje się pan pisarzem libijskim?
Jestem przywiązany do tych wszystkich miejsc, byłoby więc dziwne, gdybym nie był. Ale jestem instynktownie obojętny na takie sposoby definiowania siebie. Nazwisko, rasa, narodowość – to wszystko ciekawe, ale są to niepełne sposoby określania tego, co nazywamy sobą. Lepsza jest do tego literatura i sztuka w ogóle, bo nawet jeśli się nie da uzyskać odpowiedzi, to takie akurat niepowodzenie jest cenne.
Pisarzy mieszkających w Londynie czy urodzonych w Nowym Jorku jest wielu. Ale pan ma szansę stworzyć literacką wizję Libii, kraju, który się zmienia i interesuje świat, także Polskę.