Rozum wraca nad przepaścią
Pogawędka z Marią Nurowską, pisarką
Najpierw otworzyła pani przed czytelniczkami „Drzwi do piekła", teraz zaprasza je do „Domu na krawędzi". Czy nie za dużo tych ekstremalnych miejsc?
Jeśli się było w piekle, to trudno od razu trafić do nieba, więc umieściłam Darię, bohaterkę obu powieści, w czyśćcu.
Dziś śle się raczej e-maile, pani bohaterka wybrała archaiczną formę listów. Czyżby o trudnych sprawach łatwiej pisało się na papierze?
Tęsknota mojej bohaterki do pióra, która w poprzednim życiu była pisarką, skłoniła ją do napisania życiowej spowiedzi w formie długiego listu. Ten piękny zwyczaj niestety zanika, Internet pożera wszystko, co miało niepowtarzalny urok. Nawet czyta się teraz powieści w formie elektronicznej, co mnie wręcz przeraża, wiodę spór z moimi wydawcami, aby nie spotkało to także moich książek.
Czy trzeba stanąć nad urwiskiem, dojść do symbolicznej krawędzi, by móc rozliczyć się z przeszłością i być gotowym na wejście w przyszłość?
To zależy, są ludzie, którzy potrafią zawrócić w połowie drogi, jeśli stwierdzą, że jest niebezpieczna. Ja i moje bohaterki z uporem brniemy dalej, dopiero gdy znajdziemy się nad przepaścią, wraca nam rozum.